niedziela, 9 października 2011

a to wszystko psu na budę!!!

Kobieta to jednak jest dziwne stworzenie. Jak mam zrozumieć innych skoro ze sobą mam problem i nie potrafię sobie z tym poradzić?
Już jakiś czas temu usunęłam Jego nr. Po co mi on? skoro wiem, że piszę a on średnio odpisuję. w dupie mam taki interes. Usunęłam.
Dziś po południu rozlega się niesamowicie drażniący ucho mój dzwonek. Numer nie z książki więc odbieram zwykłym słucham i słyszę "to ja! co słychać?" i jeszcze ma czelność stwierdzić, że jestem zaskoczona. To chyba oczywiste, że jestem!
Po 3 minutach niby normalnej rozmowy dochodzi do sedna - trzeba mu dostarczyć L4 do pracy.  No cóż  - od początku byłam pewna, że o COŚ musi chodzić.
Przyjedzie. Przywiezie mi. Nie będzie robił problemu. On ma auto (a ja mam kartę miejską i nie jestem chora, ale ok).
I jak to ja - całą drogę myślałam jak to będzie. Co mu powiem. Jak się uśmiechnę. Jak zażartuje. Czy wejdzie...
Taaa...
Wejdzie! naiwna.

Był jakieś 30 minut temu. Podał mi świstek papieru, powiedział, że nic mu nie przechodzi i że słyszał o tym jak to wszyscy za nim tęsknią. A ja podobno zamknęłam się w sobie. Że niby ja??? ja??
Nie wszedł. Pojechał.

Jadąc do stolicy zastanawiałam się dlaczego do mnie ta prośba. Ok, kiedyś byliśmy na dobrej drodze do przyjaźni. Kiedyś. Zanim mi odbiło na Jego punkcie. Potem dotarło do mnie, że przecież jestem jedyną osobą z pracy, która wie gdzie mieszka. Więc to pewnie stąd. Ale okazało się, że przecież rozmawiał z D., który to podobno sprzedał mu tą rewelacje o moim zamknięciu.
I ja sobie już uroiłam rozwiązanie zagadki (pomijając fakt, że 20 minut temu trzymałam się wersji, że przyjechał do mnie bo chciał mnie zobaczyć ;/ ). Zadzwonił do D., ale ten pewnie nie miał czasu, nie było go, albo coś w tym stylu. Więc chcąc nie chcąc zostałam ja....

Po co kobiety tak wszystko utrudniają?
I co się miałam nie zamknąć w sobie? straciłam wieloletnią przyjaciółkę a Ktoś mnie unika (nawet mam prawo sadzić, że rozchorował się specjalnie!)

4 komentarze:

  1. Oj, bo jak czasami chce się czegoś bardzo, to odrzuca się pewne fakty, nawet oczywiste. Tak to już działa, u facetów i u kobiet. Dobrze sobie wszystko w odpowiednim czasie wytłumaczyć, nie roić niczego, nie mieć złudzeń, a później pretensji tylko do siebie... Jak facetowi zależy, to żadnej teorii do tego nie trzeba dorabiać, a jak ma w dupie, to ma w dupie. Poprostu.

    OdpowiedzUsuń
  2. niby to wiem. W przypadku gdybym sama ostatnio sobie tego nie uzmysłowiła to znajoma dość dosadnie powiedziała żebym wrzuciła na luz i nie tworzyła miliona scenariuszy w głowie.
    Staram się nie tworzyć. Nie wychodzi.
    Ale i tak jest lepiej niż było. A to, że kosztem mniejszej częstotliwości uśmiechu... trudno! z tym też zawalczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie raz tak miałem, że sobie dopowiadałem teorię do zachowania niektórych facetów... obecnie próbuję być brutalnie realistyczny, lepiej się miło rozczarować niż łudzić się i potem mocno spaść na ziemię :] pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. a Ty gdzie zniknęłaś? napisz do mnie maila, bo u Ciebie nie znalazłem adresu mailowego, to może w końcu na tę kawę się wybierzemy :) co Ty na to?:)

    OdpowiedzUsuń