Włączam jakieś seriale (dziś Majka ;/) cokolwiek byle coś gadało (TV nie posiadam a muzyka...no muszą być seriale, że niby jakieś osoby, coś się dzieje).
Zaczęło się od rozbierania choinki. Wyrzuciłam nawet bukiet panny młodej, który złapałam na październikowym weselu przyjaciółki z Krakowa. Nie chcę już wierzyć, że w czymś mi pomoże...no chyba, że w hodowli kurzu :)
Poza tym spakowałam do ogromnej walizki wszystkie ubrania, które obecnie nie nadają się do chodzenia - się utyło po rzuceniu fajek to się ma ;/ Jeśli w przeciągu pół roku nie staną się znowu dobre to je wyrzucę...choć są to najlepsze rzeczy z mojej szafy :(
No i szukam paragonu za czajnik, który się popsuł... wszystkie paragony mam w jednym miejscu i ten też tam był, ale już raz go przyszykowałam do reklamacji...nie poszłam więc się zapodział.
Szukam znowu dziury w całym swoim zyciu.
Zawiodłam się na nim...na Koledze z pracy. Tzw. zauroczenie przeszło mi jakieś...2 miesiące temu, ale byliśmy blisko, do niego mogłam bez ogródek napisać o tym co zaszło między mną a romansem i o tym czego się boję...Ale zaczął się z kimś spotykać. Z kimś kogo oboje znamy i...to czego się boje nie pozostało już tylko między nami. Już mu nie ufam... Po prostu. Trochę to zabolało.
I boję się.
We wtorek operacja. Narkoza. A potem znowu ból... Gdyby nie wizja tego, że nie będę już tak często myśleć o tym, że umieram z bólu pewnie ze strachu bym zrezygnowała.
Chciałabym jak najszybciej wrócić do pracy, do normalnego życia, ale podobno dwa tygodnie to MINIMUM zwolnienia. Oszaleję przecież!
Bosh, z ubraniami mam to samo, kurczą się :D
OdpowiedzUsuńi jak po operacji? bo brzmi to jakoś groźnie :/