czwartek, 26 maja 2011

młodzieńczy tłuszczyk

Miałam być o 19.30 pod kolumną Zygmunta.
Jak to ja - nie byłabym sobą, gdybym przyszła na czas :) Spóźniłam się tylko 15 minut (oczywiście ostrzegłam), dzwonię a on, że zaraz będzie.
nie będę stała jak głupia pod kolumną więc powiedziałam, że w takim razie idę pod ten stary filar kolumny, który leży obok zamku.
10 minut, 12 minut... sms..."jesteś na miejscu?"
No i sobie myślę, co za durny facet pisze zamiast zadzwonić?
No nic... zobaczymy... Odpisałam, on znowu coś napisała, ale już nie miałam siły więc zadzwoniłam (znowu ja! sic!) i okazało się, że... stał obok (znowu sic!).
Zaproponowałam Mariensztat. Uwielbiam tamtą ciszę (tuż obok zgiełku planu zamkowego), ale nie dlatego chciałam iść właśnie tam.
Nie pokazałabym się z nim na mieście! a jakby mnie jakiś uczeń zobaczył to chyba bym się ze wstydu spaliła.
Młodzieńczy tłuszczyk. Nie znoszę tego!
Lubię jak facet ma mały brzuszek, ale bez przesady! i te piersi... i podbródek... i żeby jeszcze był zabawny, miał coś ciekawego do powiedzenia, ale nie... to ja ciągnęłam rozmowę robiąc z siebie super rozrywkową dziewczynę :)
Nie wytrzymałam zbyt długo. Nie minęło pół godziny kiedy powiedziałam, że to nie ma sensu bo ani rozmowa się nie klei ani nic... odwróciłam się na pięcie i czym prędzej zniknęłam mu z pola widzenia.

No cóż. Mi daleko jest do ideału fizycznego, ale mimo wszystko - nie, dziękuję, postoję.



Mam nauczkę na przyszłość - JEŚLI FACET NIE CHCE ZDJĘCIA OZNACZA TO, ŻE SAM WOLAŁBY SWOJEGO NIE WYSYŁAĆ.

1 komentarz:

  1. czyli strata czasu, heh, szkoda... może kolejny zatem będzie tym ;)

    OdpowiedzUsuń