środa, 1 czerwca 2011

i ta jego obrączka

Dzień Dziecków na szczęście odbył się w Łazienkach a nie w szkole :) A jako nauczyciela - pomocnika dostałam naszego nowego anglistę, którego nomen-omen bardzo lubię :)
Dziewczyny się śmiały, że wszystkie anglistki się wokół niego kręcą a on... kręci się wokół mnie :P
Ja tego nie widzę...
Owszem, miły sympatyczny a dzieciaki się dziś śmiały i robiły nam zdjęcia... ale... nie - ja nie wyciągnę przecież pierwsza ręki :)

Z drugiej strony widziałam się dziś z Romansem...zabrał mnie nad wisłę (pomyśleć, że mieszkam tu prawie 10 miesięcy a nad Wisłą jeszcze nie byłam ;/) przywiózł po piwku i wspominaliśmy hiszpańskie czasy wplatając w to relacje z naszych obecnych żyć...
I zeszliśmy nad wodę, i objął mnie znowu tak jak wtedy, i jak wtedy zaczął całować, i jak wtedy jego ręce błądziły po moim ciele... i tylko ta jego obrączka...

Po co on się żenił? ja wiem... z nas mogłoby też zupełnie nic nie być, ale... wiedział jak na siebie działamy, jak długo umiemy ze sobą rozmawiać...
Z drugiej strony - po co mi to?
Jest przecież anglista...


...rozpamiętując to co było, możesz stracić to co się rodzi.

1 komentarz:

  1. ekhem, nie ma co wracać do tego co było, bo to do niczego nas nie zaprowadzi, trzeba przeć do przodu, choć to czasem nie takie proste ;)

    OdpowiedzUsuń