Dzień Dziecków na szczęście odbył się w Łazienkach a nie w szkole :) A jako nauczyciela - pomocnika dostałam naszego nowego anglistę, którego nomen-omen bardzo lubię :)
Dziewczyny się śmiały, że wszystkie anglistki się wokół niego kręcą a on... kręci się wokół mnie :P
Ja tego nie widzę...
Owszem, miły sympatyczny a dzieciaki się dziś śmiały i robiły nam zdjęcia... ale... nie - ja nie wyciągnę przecież pierwsza ręki :)
Z drugiej strony widziałam się dziś z Romansem...zabrał mnie nad wisłę (pomyśleć, że mieszkam tu prawie 10 miesięcy a nad Wisłą jeszcze nie byłam ;/) przywiózł po piwku i wspominaliśmy hiszpańskie czasy wplatając w to relacje z naszych obecnych żyć...
I zeszliśmy nad wodę, i objął mnie znowu tak jak wtedy, i jak wtedy zaczął całować, i jak wtedy jego ręce błądziły po moim ciele... i tylko ta jego obrączka...
Po co on się żenił? ja wiem... z nas mogłoby też zupełnie nic nie być, ale... wiedział jak na siebie działamy, jak długo umiemy ze sobą rozmawiać...
Z drugiej strony - po co mi to?
Jest przecież anglista...
...rozpamiętując to co było, możesz stracić to co się rodzi.
ekhem, nie ma co wracać do tego co było, bo to do niczego nas nie zaprowadzi, trzeba przeć do przodu, choć to czasem nie takie proste ;)
OdpowiedzUsuń